Sprawozdanie oraz filmy z wyjazdu do Francji, marzec 2022:
Podczas spotkania we Francji nauczyciele i uczniowie wzięli
udział w warsztatach dotyczących wykorzystania narzędzi internetowych Web 2.0 w
klasie. Nauczyciele i uczniowie pracowali nad tworzeniem filmów za pomocą
Magisto, Adobe Spark i innych.
Aktywne uczenie się, współpraca w grupie międzynarodowej oraz
komunikacja w jezyku angielskim były główną metodologią zajęć projektowych w
Lycee Albert Thomas w Roanne. Późniejsza współpraca przez internet, na
platfrormie eTwinning, także wspomaga rozwój umiejętności XXI wieku:
komunikacji, kreatywności, współpracy, krytycznego myślenia. Narzędzia WEB 2.0
i umiejętności XXI wieku wdrożone na zajęciach pomogą uczestnikom w kolejnych latach edukacji
i przyszłej karierze zawodowej.
Zrealizowane zadania:
- Prezentacja szkoły
- Prezentacja o Magisto i Adobe Spark
- Warsztaty: „Mój region wczoraj i dziś” – tworzenie filmów.
- warsztaty eTwinning
- Prezentacja ePamiętnika
- Program kulturalny, wycieczki
- Czas spędzony rodzinnie w domach
- Zajęcia sportowe
- Ewaluacja spotkania
Filmy nt. spotkania:
Wspomnienia nauczycieli – sprawozdanie pani Anny Bartusiak
Sprawozdanie z wyjazdu z grupą projektową Erasmus + do
Francji 5 marca 2022r.
W sobotę 5
marca 2002 roku tuż przed godziną szóstą zebraliśmy się na parkingu stacji
benzynowej w Jaworzni. Grupę stanowiło czworo uczniów z klasy ósmej,
koordynator projektu oraz nauczycielka –
opiekunka młodzieży.
Po stwierdzeniu obecności wszystkich uczestników wyprawy,
zapakowaliśmy bagaże do busa, który miał nas zawieźć na lotnisko w Warszawie,
skąd mieliśmy lecieć do Grenoble.
Humory dopisywały, choć dało się wyczuć delikatny niepokój, ciekawość,
podekscytowanie. Emocje te narastały wraz z przybliżaniem się do lotniska. Nie
wszyscy bowiem mieli okazję lecieć samolotem.
Po odprawie i przejściu do poczekalni młodzież miała okazję
oglądać starty i lądowania samolotów. Wywołało to niemałe poruszenie i
zainteresowanie. W ruch poszły aparaty, niektórzy nagrywali to, co widzieli za
oknami lotniska.
Wreszcie nadszedł czas
wejścia na pokład naszego samolotu. Szybko znaleźliśmy miejsca,
ulokowaliśmy bagaże i okazało się, że musimy czekać na pozwolenie startu.
Trwało to około godziny. Uczniowie zaczęli się trochę niecierpliwić, chcieli
już mieć ten niepokojący moment za sobą, a tu taka niespodzianka. Czas jednak płynął i w końcu usłyszeliśmy
komunikat kapitana samolotu informujący nas, że startujemy. Lot minął szybko,
ale dostarczył niezapomnianych wrażeń. Warszawa była zasłonięta chmurami,
jednak samolot wzniósł się ponad pułap chmur i naszym oczom ukazało się piękne,
błękitne niebo, po chwili kapitan
poinformował, że lecimy nad Alpami, a po prawej stronie można będzie
zobaczyć Mont Blanc. Dzieci pstrykały zdjęcia, filmowały piękne widoki za oknem.
Wylądowaliśmy w Grenoble, które przywitało nas słoneczną i
wiosenną pogodą. Na lotnisku kłębiły się tłumy turystów – wielu podróżnych to
osoby, które przyjechały pojeździć na nartach. Przecież w Grenoble
odbywały się kiedyś zimowe igrzyska
olimpijskie. Czekaliśmy w długiej kolejce na sprawdzenie dokumentów, potem po
odbiór bagaży (na szczęście wszystkie walizki przyleciały z nami), następnie
poszliśmy na przystanek autobusów, by dojechać do miasta i zameldować się w
hotelu.
Około godziny 17. przyjechaliśmy do Grenoble. Do hotelu
pozostało około kilometra, postanowiliśmy iść pieszo. Dzieci chciały chyba
pozbyć się emocji po locie samolotem. Po drodze oglądaliśmy piękne
kamienice, bogato zdobione balustrady
balkonów i inne zabytki.
Po zameldowaniu się w hotelu i chwili na pozostawienie bagaży wyruszyliśmy na zwiedzanie Grenoble. Urzekły nas piękne budynki, fontanny, pomniki, a uwagę uczniów zwrócili jeżdżący w kaskaderski sposób rowerzyści. Nawet nie zauważyliśmy, jak zapadł zmrok. Podziwialiśmy zatem iluminacje oraz tętniące życiem ulice Grenoble. Musieliśmy jednak wracać do hotelu, ponieważ drugi dzień zapowiadał się intensywnie.
W niedzielę ruszyliśmy w stronę Bastylii. Po drodze wstąpiliśmy do kościoła, potem poszliśmy do stacji kolejki gondolowej, którą dojechaliśmy na mury Bastylii. Kolejka składała się z pięciu oszklonych kapsuł, z których można było podziwiać zapierające dech w piersiach widoki. Gdy wyszliśmy na taras, naszym oczom ukazała się piękna panorama Alp, dookoła nas były majestatyczne, okryte śniegiem, ogromne góry. W dole rozpościerał się widok na Grenoble. Podziwialiśmy niesamowitą panoramę z każdej możliwej strony. Pogoda nas rozpieszczała: słońce, żadnej chmurki na niebie, temperatura wiosenna. Po prostu idealne warunki na zwiedzanie i podziwianie. Po kilkudziesięciu minutach napawania się pięknem natury postanowiliśmy rozejrzeć się wokół. Dostrzegliśmy jaskinie w skałach, które znajdowały się kilkadziesiąt metrów wyżej. Obejrzeliśmy, jak się okazało wykute podczas II wojny światowej umocnienia wojskowe. Legenda mówi, że są tam ukryte skarby. Może są, ale kto by je znalazł.
Kolejnym punktem zaplanowanym na niedzielę było zwiedzanie
Muzeum Grenoble.
Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że muzeum to jest
tak ogromne, iż nie wystarczy jeden dzień na obejrzenie całych zbiorów.
Zaczęliśmy jednak od początku. Naszym oczom
ukazywały się dzieła Rembrandta, Picassa oraz innych wielkich i znanych
artystów. Piękno obrazów i rzeźb było oszałamiające. Nawet nie zauważyliśmy,
kiedy na zegarkach pojawiła się godzina 15. A my o 16 mieliśmy już wyjeżdżać do
Roanne, miasta docelowego naszej wyprawy. Przyspieszyliśmy i pobieżnie
obejrzeliśmy kilka sal i zgromadzonych tam dzieł. Szkoda, że nie można było
dłużej przebywać w tej świątyni sztuki.
Jeszcze tego popołudnia wyruszyliśmy do Roanne. Po drodze
mijaliśmy kilka tuneli, które wywołały nieukrywany zachwyt u dziewcząt. Wjazd
do tunelu witały głośnym okrzykiem, co wywoływało radosny uśmiech naszego
kierowcy. Dziewczyny cieszyły się tunelami, a kierowca ich radosnymi okrzykami.
Wszyscy byli zadowoleni. Gdy dojechaliśmy na miejsce, pożegnaliśmy pana
kierowcę i ruszyliśmy do recepcji. Tym razem uczniom towarzyszyły większe
emocje. Od teraz mieli zamieszkać u swoich koleżanek i kolegi z projektu.
Czekali więc niecierpliwie, bo do tej pory kontaktowali się za pomocą komunikatorów.
Dziś mieli zobaczyć się w rzeczywistości. Jacy oni będą, czy będzie można się
dogadać, czy będzie tak dobrze, jak w domu? Czy rodzice zajmą się gośćmi? Te
pytanie wciąż pojawiały się w naszych myślach. Opiekunki martwiły się, czy
dzieci będą się dobrze czuły, dzieci obawiały się czegoś nowego. Po kilku
minutach zaczęli przyjeżdżać rodzice francuskich uczniów i zabierać do siebie
nasze dzieci. Miałyśmy stały kontakt z naszymi ósmoklasistami, więc ewentualne
problemy mogły być natychmiast rozwiązane.
Gdy pożegnałyśmy się z ostatnim uczestnikiem, udałyśmy się
do swoich pokoi. Po dwóch godzinach wyszłyśmy na spacer po Roanne. Wieczór był
ciepły jak na tę porę roku (w porównaniu z Polską). Nasze dzieci milczały, nie
było żadnych informacji. Po powrocie ze spaceru zapytałyśmy ich, czy wszystko
jest w porządku. Pojawiły się tylko zdawkowe łapki, czyli dobrze. Uspokojone
poszłyśmy spać, rano czeka nas powitanie i rozpoczęcie prac projektowych.
W poniedziałek w holu hotelowym powitała nas pani Ana –
koordynatorka projektu ze strony francuskiej. Zaprowadziła nas do szkoły, w
której spotkałyśmy się z naszymi dziećmi i pozostałymi uczestnikami projektu,
czyli przedstawicielami Grecji, Hiszpanii i Portugalii. Pani dyrektor szkoły
w Roanne uroczyście powitała zebranych,
były zdjęcia, wymiana uprzejmości, a potem zwiedzanie szkoły, która okazała się
dość dużym budynkiem. Mieści ona oprócz sal lekcyjnych, stołówkę z całym
zapleczem kuchennym, jest tam także skrzydło przeznaczone na internat dla
uczniów, którzy mieszkają zbyt daleko, by codziennie dojeżdżać na zajęcia.
Szkoła ma trzy piętra, lekcje trwają godzinę zegarową, a między 13 a 15 jest
przerwa na obiad. Do dyspozycji uczniów
jest dość duże boisko, na którym, podobnie jak w Polsce, dzieci chętnie grają w
piłkę. W tej szkole dużą wagę przywiązuje się do pomocy potrzebującym. W
związku z tym w pomieszczeniu szkolnego sklepiku jest także punkt, w którym
zbierane są rzeczy używane nadające się
do użytku. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży tych przedmiotów są przekazywane na
cele charytatywne.
Przed szkołą jest system bramek, które otwierane są za pomocą karty elektromagnetycznej. Nikt
obcy nie może przebywać na terenie szkoły bez pozwolenia. Oczywiście goście
mogą wejść do budynku, jeśli poinformują o tym sekretariat, przyciskając
specjalny guzik przy furtce.
Szkoła w Roanne prezentuje się okazale, otoczenie jest
zadbane i czyste. Klasy są wyposażone w sprzęt audiowizualny. Uczniowie mają
dobre warunki do nauki i do odpoczynku.
Po zwiedzeniu szkoły uczniowie udali się do hali sportowej,
gdzie mieli możliwość integrować się, grając w badminton. Zabawa był przednia,
do rywalizacji włączyli się także niektórzy nauczyciele. Okazało się, że to
właśnie oni są mistrzami w tej dyscyplinie.
We wtorek mieliśmy możliwość zwiedzić zabytki Roanne.
Spacerowaliśmy uliczkami starej części miasta, zwiedzaliśmy piękne kościoły,
obserwowaliśmy budzące się już do życia pszczoły, w końcu przejechaliśmy do
Charlieu, gdzie obejrzeliśmy ruiny zamku i klasztor. Wzbogaceni o liczne i
piękne zdjęcia, a także niezapomniane wrażenia wróciliśmy do Roanne. Nasze
dzieci udały się ze swoimi znajomymi do nowych domów, a opiekunki udały się do hotelu. Po drodze
podziwiałyśmy piękną architekturę zabytkowych miejsc starego miasta Roanne.
Środa była dniem pracy w szkole. Uczniowie mieli za zadanie przygotować film na temat: „Moja miejscowość wczoraj i dziś”. Wszyscy zasiedli przy komputerach i zaczęły się przygotowania, poszukiwania i zderzenie z inną klawiaturą, a także z obcym językiem. Wszyscy między sobą porozumiewali się po angielsku, a tu język francuski. Jak to zapisać? Proszę pani, gdzie jest ten program? Nie wiem, jak skopiować… Proszę pani, nie działa mi! Takie zdania najczęściej słyszałam. Powoli oswajaliśmy się z nowym układem klawiatury, nawet udało nam się wpisać hasło po kilkunastu próbach. W końcu filmiki zaczęły pojawiać się na określonej stronie, prowadzący uruchamiał przesłane filmiki. Oglądaliśmy, jak zmieniały się miejsca bliskie sercu Portugalczyków, Greków, Hiszpanów i Turków. Przyszła wreszcie kolej na nasz filmik. Patrzyliśmy, jak zmieniła się nasza okolica przez te kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Wzruszyliśmy się wszyscy. Zadowoleni z dobrej i owocnej pracy zakończyliśmy ten dzień i udaliśmy się do swoich tymczasowych domów.
W czwartek organizatorzy przewidzieli wycieczkę do Lyonu.
Gdy dotarliśmy na miejsce, zaczęliśmy spacer zabytkowymi uliczkami,
obejrzeliśmy fabrykę jedwabiu, widzieliśmy też centrum poświęcone Małemu Księciu, wjechaliśmy
kolejką na górę, by zwiedzić przepiękną Bazylikę Notre Dame. Nie kryłam
wzruszenia, gdy wśród licznych podobizn Maryi zobaczyłam naszą, Matkę Boską
Częstochowską. Dzieci także spostrzegły
znajomy obraz, a przed wejściem pokazywały pomnik Jana Pawła II. Czuliśmy dumę,
że to nasz rodak był kiedyś znanym na całym świecie papieżem.
Następnie udaliśmy się do muzeum kultury rzymskiej. Mieliśmy
okazję obejrzeć eksponaty związane z Imperium Rzymskim. Na chwilę przenieśliśmy
się w czasy opisywane przez Sienkiewicza w „Quo vadis”. Uczniowie mieli też
okazję pobawić się grami logicznymi znanymi już w starożytności, niektóre
dziewczęta i nauczycielki próbowały ubrać się w starożytne suknie – nie jest to
łatwe. Jednak zabawa przy zakładaniu tego ubioru była przednia. Po zakończonym
zwiedzaniu mieliśmy możliwość obejrzeć stare miasto na własną rękę. Byliśmy
zachwyceni pięknem kamienic, rzeźbami, fontannami.
Po obiedzie wróciliśmy do Roanne i udaliśmy się do „domów”.
Piątek – ostatni wspólny dzień wszystkich uczestników
projektu. Spotkaliśmy się w szkole. Tym razem należało przygotować film
dotyczący wspomnień związanych z pobytem we Francji. Było łatwiej, ale też
smutniej, bo dzieci wiedziały, że niedługo muszą się już pożegnać. Przez ten
tydzień zaprzyjaźnili się trochę, poznali. Wcześniejsze obawy okazały się
bezpodstawne. Nawet widać było
zawiązujące się nieśmiało pewne sympatie. Po zakończeniu pracy w sali
informatycznej i obejrzeniu filmików udaliśmy się do hali, gdzie graliśmy w
kręgle. Uczniowie mieli kolejną okazję na integrację, bo nikt nikomu nie
wybierał drużyny. Widać było, że uczniowie świetnie się dogadują, że ćwiczą
znajomość języka angielskiego. Nastrój dobrej zabawy udzielił się też
opiekunom, którzy również z lepszym lub gorszym skutkiem grali w kręgle. Po zakończeniu rywalizacji, nasi uczniowie
wraz ze swoimi francuskimi kolegami postanowili udać się na zakupy pamiątek i
drobnych upominków dla bliskich. My ruszyłyśmy
na ostatni spacer po Roanne. Pogoda zaczęła się zmieniać, pojawił się
silny wiatr, ale było dość ciepło. Wieczorem pakowanie, przypominanie dzieciom
o godzinie zbiórki w holu hotelu, lekki stres, czy wszyscy zdążą na czas.
Sobota rano. W deszczu wyruszyliśmy do Grenoble. Tym razem dziewczęta nie krzyczały na widok tuneli. Było jakoś smutniej. Dzieci oglądały zdjęcia, odpisywały swoim koleżankom i kolegom.
W Grenoble odprawiliśmy się w miarę sprawnie. Zaczęło się
oczekiwanie na odlot. Samolot był spóźniony. W końcu wystartowaliśmy. Lot był
krótki.
Warszawa. Wychodzimy
z samolotu. Wita nas piękny zachód słońca. Dzieci robią zdjęcia. „Nie ma to jak
polskie niebo…” Słyszę gdzieś obok. Szybko przechodzimy kontrolę, odbieramy
bagaż i udajemy się na poszukiwanie busa, którym mamy wrócić do Jaworzni. Jest.
Kierowca szybko pakuje nasze bagaże. Oczywiście znów pomaga Maciek. Wsiadamy i
jedziemy. Dzieci informują rodziców, że już są w Polsce. Podają przybliżoną
godzinę przyjazdu na miejsce. Wymieniają się wrażeniami między sobą. Są
zadowolone z pobytu. Wszyscy jesteśmy. Ten wyjazd pozostanie miłym wspomnieniem
dla nas wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz